środa, 4 maja 2016

PRZEPIS: Faszerowana cukinia


Ostatnio podawałam głównie przepisy na śniadanie, więc przyszedł wreszcie czas na obiad. Dzisiejszy przepis to po prostu petarda. Odkopałam go ostatnio i gdybym mogła, jadłabym to codziennie. Przed wami faszerowana cukinia :)




Składniki:
- 1 cukinia
- 150 g zmielonego mięsa z indyka/kurczaka
- papryka
- cebula
- łyżka oliwy z oliwek
- sól i pieprz
- jajko


Przygotowanie:

1. Cukinie myjemy, kroimy wzdłuż na polówki i wydrążamy środek tak, aby została ok centymetrowa warstwa cukinii.

2. Na patelni rozgrzewamy oliwę, na której podsmażamy drobno posiekaną cebulę, a następnie dodajemy pokrojoną w kostkę paprykę i pokrojony, wydrążony wcześniej środek z cukinii.


3. Mięso mielone mieszamy z jajkiem i doprawiamy do smaku.

4. Podsmażone warzywa mieszamy z mięsem mielony, a następnie faszerujemy cukinię.


5. Tak przygotowaną cukinię wstawiamy do piekarnika nagrzanego na 180 stopni i pieczmy ok 20 minut. Mięso musi się upiec, a cukinia delikatnie zmięknąć.


I GOTOWE

Ja polewam cukinie jeszcze domowej roboty sosem paprykowym. Możecie też wykonać sos na bazie pomidorów z puszki i dodać swoje ulubione przyprawy.

Dajcie znać, czy wypróbowaliście przepis i co najważniejsze - czy wam smakował.

Marcelina xx


poniedziałek, 28 marca 2016

WRACAM - szybki update :)

Witajcie! 
Strasznie dawno mnie tu nie było. Nie mam żadnego sensownego wytłumaczenia. Wiele razy obiecywałam sobie, że tutaj wrócę, że wezmę się do roboty i znowu zadbam o siebie, ale ciągle to odwlekałam. To nie tak, że przez tak długi okres czasu nie dbałam o siebie, objadałam się i porzuciłam ćwiczenia. Nie. Udało mi się utrzymać wagę, nawet troszkę schudłam, ale wszystko co robiłam było na pół gwizdka. Brakowało mi tej motywacji, tego zawzięcia, które miałam. Czas mijał, a ja stałam w miejscu, zamiast iść do przodu. 
KONIEC. Zdałam sobie sprawę, że zostało mi już bardzo niewiele do osiągnięcia swojego celu i teraz nie mogę się poddać. Czasu do moich wymarzonych wakacji zostało coraz mniej, a przecież muszę się dobrze prezentować w Nowym Jorku. Zaciskam pośladki i DO ROBOTY!

Mam nadzieję, że będziemy w tym razem :)

Tutaj macie link do mojego instagrama, gdzie możecie być na bieżąco z moim odchudzaniem: loseyourfatx

Marcelina xx

poniedziałek, 13 lipca 2015

Czy warto iść do dietetyka?

Witajcie :) Dzisiejszy post wreszcie nie jedzenia, tak jak kilka ostatnich. Długo myślałam nad tym, o czym zrobić takie bardziej "teoretyczny" wpis. Miałam dużo pomysłów, ale nie mogłam się zdecydować, aż w końcu do głowy wpadł mi ten temat, czyli wizyty u dietetyka. Wiem, że dużo osób zastanawia się nad odwiedzeniem dietetyka, dlatego postaram się wam trochę przybliżyć ten temat i powiedzieć, co o tym sądzę.

Jeśli chodzi o mnie, dwa razy podejmowałam się "leczenia" u dietetyka. Oczywiście zapierałam się przed tym rękami i nogami, mówiąc, że sama dam radę schudnąć i nie potrzebuję niczyjej pomocy (chociaż teraz uważam, że chodziło o niechęć do ważenia się przy innych ludziach), ale na szczęście moja mama zapisała mnie tam bez mojej zgody. Pierwsze podejście nie było zbytnio udane, ponieważ byłam bardzo mała, nie czułam się źle z moim wyglądem (mimo, że miałam nadwagę) i tak naprawdę wcale nie miałam ochoty na odchudzanie. Schudłam w prawdzie kilka kilogramów, ale szybko się poddałam i tak skończyła się moja przygoda. Dwa lata temu, kiedy dietetycy zaczęli być bardziej popularni, mama zdecydowała się spróbować po raz kolejny i zapisała mnie do Naturehouse. To podejście było o wiele bardziej owocne. Wytrwałam tam ponad cztery miesiące i zrzuciłam 9 kg. I gdyby nie to, że wróciłam do obsesyjnego obżerania się, wytrwałabym tam dłużej. Zaczęłam tyć i się poddałam.


Ale nie mowa teraz o moich porażkach na ścieżce odchudzania, bo gdybym zaczęła ten temat, zamiast posta napisałabym książkę. Chciałabym wam wszystkim powiedzieć, że zdecydowanie WARTO udać się do dietetyka. Dlaczego? 


Cóż, na pewno jest to gwarancja zdrowego i rozważnego odchudzania, a to jest bardzo ważne. Dieta, którą się tam dostaje, jest dietą spersonalizowaną, dostosowaną do wieku, wagi, trybu życia etc. Często, chcąc schudnąć samemu, przechodzimy na niskokaloryczne diety, które w efekcie wyniszczają nasz organizm i ostatecznie "cudownie" utracone kilogramy wracają i to jeszcze z nadwyżką. Dieta od dietetyka jest rozpisana tak, aby bez uczucia głodu, zdrowo zrzucać kilogramy, jedząc odpowiednia ilość kalorii. 

Bazując na własnym przykładzie, mogę powiedzieć, że nawet takie krótkotrwałe odchudzanie u dietetyka czegoś uczy. Nie chodzi mi o to, że od razu stajemy się ekspertami w tej dziedzinie, ale na pewno wzbogacimy się o wiele cennych wskazówek dotyczących zdrowia i redukcji wagi. Na przykład ja, korzystając z wiedzy, jaką zdobyłam odchudzając się w Naturehouse. w tym roku, gdy wreszcie poczułam, że muszę zabrać się za siebie, schudłam w zdrowy sposób 20 kg. Właśnie dlatego polecam wam nawet kilka wizyt, żebyście porozmawiali z dietetykiem, nauczyli się kilku cennych  rzeczy i zrozumieli, jak zdrowo się odchudzać. 

Dietetyka warto też odwiedzić chociażby dlatego, aby dowiedzieć się trochę o swojej nadwadze. Dzięki tym specjalnym wagom, można sprawdzić ilość zgromadzonego tłuszczu i wody w organizmie, a dietetyk wyliczy wam idealną wagę i zapozna ze szczegółowymi danymi waszej wagi. Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawę, jak dużo gromadzimy w swoim ciele.

Na chwilę obecną mam w głowie tylko te powody, dla których warto iść do dietetyka, ale jest ich o wiele więcej.

Ale jak w ogóle wyglądają te wizyty?

Pierwsza wizyta jest tak naprawdę najważniejsza, bo to wtedy robione są te wszystkie szczegółowe pomiary. To własnie wtedy dowiadujemy się też o zdrowej wadzę, do której mamy dążyć i poznajemy plan odchudzania. Dietetyk mówi wtedy wszystko o diecie, przedstawia zasady i opowiada, jak ta redukcja wagi ma wyglądać. Kolejny wizyty (zazwyczaj co tydzień lub dwa) są już o wiele krótsze, bo składa sie na nie tylko ważenie i ewentualne wprowadzenie zmian w diecie. 

Jeśli chodzi o koszta, to tak, są dość wysokie. Jednak płaci się głowie za te suplementy, które "przepisuje" dietetyk, czyli np. syropy przyśpieszające utratę wody z organizmy lub specjalne ciasteczka z błonnikiem. Nie jest to oczywiście jakiś majątek. Ale mimo wszystko, jeśli ktoś nie może sobie pozwoli na stałe odchudzanie. niech uda się chociaż na kilka wizyt, żeby zobaczyć, jak ma się odchudzać. 

Tak naprawdę mogłabym pisać o tym godzinami, bo jest to po prostu temat rzeka i ciągle przypomina mi się coś nowego do dopisania. Na pewno nie napisałam tu wszystkiego, więc jeśli macie jeszcze jakieś pytania, piszcie w komentarzach, a ja odpowiem.

Podsumowując, naprawę zachęcam was wszystkich do odwiedzenia dietetyka, bo warto!

Marcelina xx



wtorek, 7 lipca 2015

PRZEPIS: Puszyste owsiane pancakes

Witajcie kochani :) Zanim przejdę do tematu tego posta - przepisu, chciałabym się wytłumaczyć z tej długiej nieobecności. W maju zupełnie niespodziewanie dopadło mnie zapalenie wyrostka robaczkowego. Trafiłam do szpitala, miałam operację i powolutku wracałam do siebie po zabiegu. Cały problem polegał na tym, że po operacji nie mogłam ćwiczyć i niestety musiałam wprowadzić specjalną dietę, która zdecydowanie różniła się od mojej diety odchudzającej. Musiałam wykluczyć praktycznie wszystkie warzywa i owoce, ciemnie pieczywo, produkty z wysoką zawartością błonnika, innymi słowy - moje odżywianie wywróciło się do góry nogami. Dlatego właśnie nie było postu, bo skoro nie ćwiczyłam, ani nie gotowałam takich dietetycznych potraw, nie miałam tu czego udostępniać. Naprawdę przepraszam za moją nieobecność i obiecuję, że teraz wracam już na bloga.

___________________________________________

A teraz zapraszam na przepis :)

Jak widzicie, po raz kolejny mam dla was przepis na pancakes. Ale cóż, są wakacje, siedzę w domu i wreszcie mam czas na przygotowywanie pysznych śniadań. Tym razem placuszki będą bardzo puszyste, a cała porcja, choć sycąca,  ma tylko ok. 300 kcal. Czy może być jeszcze lepiej? 


Składniki:
- 50 g płatków owsianych
- 100 g jogurtu naturalnego
- 2 białka
- płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- szczypta soli
- jakiś słodzik (stewia, ksylitol, miód etc.)

Sposób przygotowania:
1. Płatki owsiane zmielić na mąkę owsianą
2. Ubić białka.
3. Do ubitych białek dodać pozostałe składniki i wymieszać.
4. Usmażyć placuszki na patelni bez tłuszczu. 
5. Najlepiej podawać z owocami i łyżką miodu/syropu klonowego/syropu z agawy

SMACZNEGO :)


Marcelina xx

niedziela, 17 maja 2015

PRZEPIS: Pieczone jabłka nadziewane twarożkiem

Dzisiejszy post to kolejny przepis na coś zdrowego i słodkiego. Jest banalnie prosty w przygotowaniu, a jabłka są cieplutkie, pięknie pachną i rozpływają się w ustach. Jabłka doskonale nadają się na drugie śniadanie lub podwieczorek. 

Składniki:
- jabłko
- twarożek 
- jakiś słodzik (ja użyłam ksylitolu, ale może to być np. stewia lub łyżka miodu)


Przygotowanie:
- Jabłka myjemy, a następnie wydrążamy w nich otwory na serek. Ich wielkość zależy od tego, jak dużo nadzienia chcecie dać do środka.
- Twarożek ugniatamy widelcem i dodajemy do niego łyżkę ksylitolu. Mieszamy to ze sobą. 


- Następnie do wydrążonych wcześniej otworów wsadzamy twarożek.


- Tak przygotowane jabłka wsadzamy do piekarnika  nagrzanego na 180 stopni na ok 30 - 40 minut. 


Mam nadzieję, że będzie wam smakowało :)

Marcelina xx

______________________________________________

Chciałabym też przeprosić za moją ostatnią nieobecność, ale byłam w szpitalu i nie miałam możliwości, aby dodać posta. 

czwartek, 30 kwietnia 2015

Najprzyjemniejsze cardio: ZUMBA

Dzisiejszy post będzie króciutki i w zasadzie będzie pewnego rodzaju reklamą mojej ulubionej aktywności fizycznej, którą jest ZUMBA. Zauważyłam, że wiele osób zastanawia się nad udziałem w tych zajęciach, ale nie są do końca przekonani. Stąd ten post. Chciałabym was wszystkich przekonać, że jest to fenomenalna forma aktywności fizycznej, która sprawi wam mnóstwo przyjemności, a przy tym pomoże wam spalić tkankę tłuszczową. Podczas godziny zumby można spalić nawet 600 kalorii. 



Czym jest zumba?

ZUMBA to niesamowite połączenie tańców latynoamerykańskich prosto z serca Karaibów i Południowej Ameryki z aerobikiem.
ZUMBA łączy w sobie energetyczną i motywującą muzykę z wyjątkowo prostymi krokami oraz układami tanecznymi, ćwiczenia opierają się na zasadzie, że zajęcia powinny sprawiać przyjemność i być łatwe do wykonania. 
ZUMBA to zajęcia fitness poprawiające sylwetkę i pozwalające na zrzucenie wagi w bardzo atrakcyjny, miły i wdzięczny sposób. To przede wszystkim ŚWIETNA ZABAWA, uczestnicy nie zdają nawet sobie sprawy, że ćwiczą i po prostu wracają bo niesamowicie spędzają czas, a po pewnym okresie zaskakują ich rezultaty.
Po pierwsze Zumba jest bardzo efektywna – jako trening cardio łączy zabawę z wysiłkiem, poprawia samopoczucie, wyzwala pozytywną energię, ale również rzeźbi i ujędrnia nasze ciało.
Po drugie dzięki połączeniu energetycznej i motywującej muzyki w dynamicznych rytmach latynoamerykańskich i innych przebojów tanecznych z wyjątkowymi krokami oraz ich prostymi połączeniami, Zumba zrywa z monotonią normalnych zajęć grupowych i jest od wielu z nich intensywniejsza.
Mówiąc krótko Zumba to zajęcia, podczas których każdy uczestnik świetnie się bawi, a przy tym pracuje nad osiągnięciem doskonałej formy fizycznej.

Zumba jest dla każdego bez względu na wiek, płeć i kondycję. Łatwe do naśladowania kroki taneczne, urozmaicona kompozycja ruchów i energetyczna muzyka wszystkich wprawia w optymistyczny nastrój i pobudza do zabawy. Łatwe ćwiczenia sprawiają przyjemność, a każdy daje z siebie tyle ile może.



To by było na tyle. Krótko i na temat. Mam nadzieję, że chociaż jedną osobę przekonałam do udziału w tych zajęciach. Sama chodzę na trzy godziny zumby tygodniowo oraz biorę udział w różnego rodzaju maratonach. Śmiało można powiedzieć, że jestem uzależniona od tego sportu i to w dobrym znaczeniu. 

Zapraszam wszystkich na zajęcia zumby, bo naprawdę warto :)

Marcelina xx

niedziela, 26 kwietnia 2015

FOODBOOK I: mój przykładowy jadłospis

Wreszcie udało mi się znaleźć trochę czasu, aby napisać posta. Nie będzie on może zbyt długi, ale myślę, że przypadnie wam do gustu. Postanowiłam przygotować dla was taki mały foodbook, żeby pokazać, jak mniej więcej wygląda mój jadłospis w ciągu dnia. Więc zapraszam :)


ŚNIADANIE
Korzystając z tego, że miałam rano więcej czasu, postanowiłam przygotować śniadanie na słodko. Upiekłam placuszki owsiane, które okazały się być strzałem w dziesiątkę. Pyszne, puszyste, cieplutkie, a w dodatku dietetyczne. Po prostu rozpływały się w ustach.



DRUGIE ŚNIADANIE
Z uwagi na to, że nie wychodziłam z domu, nie musiałam zabierać ze sobą jakiejś większej przekąski. Dlatego postawiłam na klasykę i zjadłam jogurt naturalny z bananem, kiwi i łyżką domowej granoli, w której jestem zakochana. To jedna z rzeczy, którą jem, kiedy nie mam na nic pomysłu lub po prostu nie chce mi się nic przygotowywać. Praktycznie każdy owoc nadaje się do jogurtu i przełamie jego kwaskowatość.



OBIAD
Sałatka z kurczakiem. To zdecydowanie jeden z moich ulubionych pomysłów na obiad. Banalnie prosty w wykonaniu, smaczny, zdrowy, sycący, a dodatkowo zawiera naprawdę dużo warzyw. Ja dodaje sałatę, pomidory, ogórki, paprykę i kawałki kurczaka, którego wcześniej przygotowałam z dużą ilością przypraw. Co do sosu, praktycznie każdy się nadaje. Ja akurat przygotowałam sos czosnkowy z jogurtu naturalnego, czosnku, soli i pieprzu. Sałatka była naprawdę pyszna, a jej zaletą jest to, że praktycznie nie trzeba się ograniczać, bo większość dania to warzywa. 



PODWIECZOREK
To również nie było nic specjalnego. Zwykła kromka pełnoziarnistego chleba z twarożkiem i pomidorem. Do tego kiełki, które o dziwo mi posmakowały. Nie będę się rozpisywać, bo w zasadzie nie ma o czym. Jedyne co mogę napisać, to to, że mi smakowało.



KOLACJA
Najpóźniejszy posiłek, więc i najlżejszy. Jak widzicie, po raz kolejny warzywa królują na talerzu, bo oto jedna z moich ostatnio ulubionych sałatek, sałatka z rukoli z winogronami i serem mozzarellą. Mimo tego, że nie jestem fanką rukoli, naprawdę bardzo mi to smakuje, Winogrona i słodki sos na bazie miodu i octu balsamicznego doskonale współgrają z gorzkawym smakiem rukoli, a mozzarella świetnie się z tym komponuje, Polecam wszystkim, nawet tym, którzy tak jak ja nie są przekonani do tej sałaty.



_____________________________________________________________________

I to by było na tyle. Mam nadzieję, że post wam się spodobał. Jeśli będziecie chcieli, będę częściej wrzucała takie foodbooki. Zapraszam do komentowania i zadawania pytań na asku :)

Marcelina xx